Jak część z Was wie, w czasie ciąży przytyłam nie tylko w brzuchu. Jeszcze nawet do 7 miesiąca czułam, że mam wszystko pod kontrolą… Potem lekarz zaleciła bardzo oszczędny tryb życia, przestałam prowadzić zajęcia i sama też nie wychodziłam z domu tak często jak wcześniej. Waga wzrosła mi właśnie najbardziej i najszybciej tylko w ciągu tych dwóch miesięcy. Po urodzeniu właściwie z dnia na dzień widziałam, jak kilogramy spadają… aż przyszedł tzw. baby blues, kiedy zostałam sama. Mąż wrócił do pracy. Był to początek grudnia. Zamiast cieszyć się nadchodzącymi świętami, obolała patrzyłam przez okno. Dzień szybko przechodził w wieczór. Nachodziły mnie myśli, że teraz to jestem uziemiona, już nigdzie nie wyjdę spontanicznie, nigdzie nie wyjadę, mam nadwagę, wszystko mnie boli, zwłaszcza kręgosłup i już nigdy nie dojdę do formy. Czułam, że moje ciało aż trzęsie się na widok czekolady, cukierków, marcepanków. Patrząc na często płaczące dziecko (niby kolki) robiłam nowy plan w głowie na nasze życie. Musiałam znaleźć wizję siebie na nowo. Czy chcę znów czuć się wolna, szczupła, w dobrej formie? Oczywiście!
Pozwól więc, że napiszę Ci o własnych odczuciach dotyczących nadwagi po ciąży. To nie ona jest problemem tylko to, że nie umiesz przejść w nowy tryb, zaktualizować i dostosować się. Już będzie trochę inaczej. Żyjesz dla innej istoty… Jesteś za nią odpowiedzialna. Najpierw ona, potem Ty. Prawdopodobnie może pojawić się tzw. zajadanie rutyny i napięcia związanego z trudami początków macierzyństwa. Możliwe, że nie sypiasz prawie w ogóle przez pierwszy rok i masz niesamowitą potrzebę jedzenia węglowodanów. Możliwe też, że nie masz chęci, siły, weny aby ugotować prawdziwy obiad, więc dojadasz byle co, chwila po chwili, plus to czego nie zjadło Twoje dziecko.
Dziś chcę napisać właśnie o tym. Udało mi się na szczęście wszystko poukładać. Ustaliłam swoje godziny pracy, opieka nad dzieckiem zorganizowana, plany na przyszłość w głowie, harmonogram tygodnia ułożony. Została tylko jedna kwestia, która czułam, że wymyka się spod kontroli. Otóż częstym problemem jest dojadanie po swoich dzieciach. Mi też się to na początku zdarzało, kiedy jeszcze nie wiedziałam ile i co zje moje dziecko. Teraz już zaczyna się to normować. Mój syn przeważnie je 3 główne posiłki dziennie, plus przegryzki typu banan, gruszka, pankejki, chrupki kukurydziane, jogurt, mus owocowy, chleb, no i jeszcze mleko z butelki. Po pierwsze nie daję mu rzeczy, co do których wiem, że sama nie powinnam ich jeść np. ciastka, herbatniki, drożdżówki. Już dawno uporałam się z nawykiem podjadania, więc też nie chcę tego zaszczepić mojemu dziecku… Wiem, może to się nie spodobać niektórym mamom, ale nie biegam za moim dzieckiem co 15 minut z kromką chleba, jabłuszkiem, banankiem, ciasteczkiem i innymi rzeczami, które uważam, że tylko niepotrzebnie zapychają i powodują, że moje dziecko nie uczy się posiłków. A chcę, żeby mój syn nauczył się, że do jedzenia się siada, znajduje się na to 15 minut, jest talerz i widelec, jest spokój i jest pożądany głód, który pojawił się naturalnie, bo nie dokarmiałam mojego dziecka wszystkim przez ostatnie godziny.
Nie jem pieczywa od prawie 10 lat, więc bardzo wyjątkowo przygotowuję mu klasyka typu kromkę z masłem i szynką lub serkiem. Wtedy jest to i tak pół kromeczki – jeśli nie będzie chciał to zje po nim jego ojciec, bo lubi 😉 Przestałam siebie traktować jak śmietnik. Podchodzę do jedzenia z szacunkiem i rozwagą. Zwłaszcza, że bardzo podrożało ostatnimi czasy 😉 Nie robię wielkich zakupów ani posiłków na zapas. Później często zjada się na siłę, bo szkoda wyrzucić. Korzystam z ulubionej strony z przepisami i tak szukam inspiracji. Gdy już wiem, co nasza trójka będzie jeść przez najbliższe 2-3 dni, kupujemy odpowiednie produkty. Złota zasada drogie mamy i tatusiowie – najpierw plan, co chcecie ugotować, a dopiero potem wyjście do sklepu.
Śniadania jemy często razem z synem. Robimy jajecznicę albo parówki i pomidorki. Młody lubi też jogurt z bananem i płatkami owsianymi. Czasem je placuszki bananowo twarogowe, a ja coś swojego. Jeśli już czuje się nimi najedzony, to nie jem po nim, choć pachną obłędnie 😉 – chowam je do zamkniętego pojemnika. Po dwóch godzinach będą idealne. Zawsze smażę na bieżąco 3 sztuki. Mogę przecież dosmażyć po południu.
Obiad mamy przeważnie ten sam dla całej rodziny (mały ma odłożone do innego garnuszka, tylko lekko posolone, albo zostawiamy wszystko razem i doprawiamy sobie sami z mężem już na talerzach), czyli np. pieczone udka w rękawie z brokułem i ziemniakami, spaghetti, ryba ze szpinakiem, barszcz czerwony, rosół, gulasz curry z ryżem, pierś kurczaka i ogórki kiszone. Nakładam porcję najpierw dla młodego, sama piję wodę lub kawę. Jeśli pięknie zje to po chwili jem ja, a jeśli nie to dokładam do jego porcji tyle, żeby mi starczyło i jem po nim.
Na kolację czasami korzystam z gotowych dań ze słoiczka – robię najpierw podejście z jedną łyżką – jeśli ma ochotę to wtedy podgrzewam całość. Poza tym lubimy zjeść jeszcze raz to co było na obiad albo robimy inne przysmaki, jak na przykład koktajl owocowy i chlebek z serkiem śmietankowym, zupa jarzynowa na indyku, kefir i pieczone ziemniaki lub owsianka z gotowanym jabłkiem. I mamy tą samą zasadę – młody je tuż przed swoim zaśnięciem, ale też przede mną, żebym w razie czego mogła zjeść jego kolację jako swoją 😉
Wygląda na to, że całkiem nieźle się uzupełniamy. Antoś dostaje to, co było i jest w naszym domu. Jedyne dodatki tzw. dzieciowe to te obiadki ze słoiczka, flipsy i musy owocowe. Troszkę musiał się wpasować w nasze gusta 😉 Ale to chyba nic dziwnego, przyszedł do naszej rodziny najpóźniej 🙂 Ja z kolei muszę zaczekać na swój posiłek dopiero jak młody zje, więc nie jem podwójnych śniadań, obiadów i kolacji. Taki system mnie satysfakcjonuje.
Mam nadzieję, że moje metody będą dla Ciebie pomocne. Grunt to się nie poddawać i szukać rozwiązań. Jeśli dziś Ci się nie udało to spróbuj jutro 🙂
Z pozdrowieniami,
Karina Czerwonka – konsultacje żywieniowe i treningi personalne
absolwentka kierunków Dietetyka oraz Filozofia, trener personalny Życiowe motto: „Kto chce, szuka sposobu, kto nie chce, szuka powodu”
we współpracy z firmą Rozwiń skrzydła – doradztwo zawodowe i szkolenia w ramach projektu Inspiracja jest kobietą! 🙂
Wspólnie bardzo dziękujemy za Twój czas i uprzejmie prosimy o:
zostawienie swojego komentarza, łapki, abyśmy wiedziały, że nie piszemy „do szuflady”, że będziesz chciała do nas wpadać, że to co proponujemy jest Tobie również bliskie,
odwiedzenie nas na Instagramie i Facebooku, aby poznawać nas i naszą pracę jeszcze bliżej,
podanie dalej, aby inne osoby dowiedziały się o tym, co Ciebie poruszyło, zastanowiło, zaskoczyło czy wzbogaciło i również miały szansę z tego skorzystać.
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.ZgodaPolityka prywatności